Ok więc tak. Od jakiegoś roku bawię sie papierem fotosensytywnym w różnych dziwnych projektach, gł. związanych z moimi zbiorami kolekcjonerskimi. Pomyślałem ze moze kogoś to zaciekawi? Nie wiem czy ktokolwiek to przeczyta, ale co tam.
Na początek - co to w ogole jest? Fotosensytywny = reagujący na światło UV. Kiedys gosc z biblioteki uniwersyteckiej pokazał mi to na jakimś warsztacie. Niby nic specjalnego a jednak zajarałem sie totalnie! Nie trzeba drogiego sprzetu, aparat-smapart niepotrzebny.
Działa to tak - kupujesz specjalny papier (najlepiej w sklepie plastycznym, ja biorę na allegro, ale czasem tez w lokalnym sklepie z art. plast.), który zmienia kolor na sloncu. Na początku eksperymentowalem z rozami przedmiotami, nawet ze swoimi dokument kolekcjonerski które normalnie trzymam w szufladzie. Ten papier jest zazwyczaj niebieski/fioletowy, a po naświetleniu bieleje tam gdzie pada swiatlo.No dobra ale po co to komu??? Dla mnie jako kolekcjonera to super sprawa z kilku powodow....
Pierwszy raz zrobilem taką fotkę ze starym zegarkiem mojego dziadka. Podszedlem do tego bezmyslnie - rzuciłem na papier i wystawilem na taras. Masakra totalnie... przeswitlił sie za mocno i wyszła jakas dziwna plama a nie zegarek. Ale potem przez probe i blad doszedlem do tego jak to działą. Moj ziom z pracy (tez zbiera stare rzeczy) mowił ze głupio trace czas, a potem jak mu pokazalem to chciał żebym mu wszystkie jego monety tak sfotografował XD Teraz sam to robi i mi maile śle ze swoimi projektami.
Ok to by nie było tylko teoretycznie - moj sposob:
UWAGA!!!! Z moich doswiadczen - jak papier jest za długo eksponowany, to detale sie rozmywaja i caly urok idzie w las. O kurczę, ile ja papierzy zepsułem zanim to ogarnąłem ;')
W zeszłym roku zrobiłem tak cała serie ze znaczkami pocztowymi z lat 60-tych (ktorych duplikaty miałem). Dałem tacie w prezencie na urodziny i siadł z wrazenia. Mowił ze nigdy czegoś takiego nie widział. Uważa za to za jakiś rodzaj magii. Po prostu boomer nie rozumie jak dzala papier fotosensytywny xd. Ale serio, na scianie to super wygląda!
No więc tak. Tradycyjne dokumentowanie kolekcji jest mega nódne. Zdjecia cyfrowe sa ok, ale nie mają duszy. A to jest jakos... analggowe? Mam wraenie ze bardziej pasuje do kolekcjonerstwa. Poza tym cała dokument kolekcjonerski mozna tak zarchiwizowac w formie artystycznej a nie tylko w excelu jak jaiś księgowy.
Poznałem typa na zlocie kolekcjonerow w Poznaniu ktory podobno robi coś takiego z kryształami - nie wiem jak mu to wychodzi, bo kryzstały chyba słabo sie sprawdzają (za grube są)? Ale on twierdził ze super. Moze kiedyś sprobuje.
Jak bylem w ferie w górach, to całe dnie padało, wiec nie moglem robic nowych odbitek... ale za to wpadlem na pomysl. Przeciez mozna uzywac negatywow zdjec! Drukujesz na folii przezroczystej w czerni negatyw obrazu i potem uzywasz tego na papierze fotosensytyw. Genialne proste a wczesniej o tym nie pomyslałem! Teraz robie tez tak reprodukcje starych zdjec rodzinnych - wychodzą świetnie i rodzina mysli ze jestem jakims magiem fotografii XD
Ehhh... nie wszysto zawsze sie udaje tak jakby sie chciało, nie? Jesli chcesz w to wejsc, to musisz wiedziec również o problemach:
Najgorszy fail ktory mi sie przytrafil to probowałem zrobic odbitki całej kolekcji monet, ale byłem glupi i połoriłem je bezposrednio na papierze... po wypłukaniu okazło sie ze barwnik z papieru zabarwił niektóre monety!! Tego akurat nie polecam... Ale okazało sie ze mozna to ściagnac delikatnie octem, więc nie był to koniec świata.
Moja dziewczyna się ciągle śmieje kiedy widzi mnie w łazience jak plukam te papiery. Mowi ze wygladam jak w jakimś Breaking Bad czy coś xD Ale potem jak pokazuje jej efekty, to juz nie ma takiego heheszku.
No i na końcu - te odbitki tez trzeba gdzies trzymac. Ja mam taką dziwną szafke (z IKEA, lol) ktora jest specjalnie przerobiona pod moje kolekcjonerskie akcje. Shelf na gorze ma przegrody na cyanotypy (tak sie nazywa ta technika bardziej profesjonalnie). Najwazniejsza sprawa - trzymać z dala od słonca! Bo inaczej dalej beda reagowac i sie zniszczą. Kumpel mi w ten sposob zepsuł kilka fajnych odbitek.
Jeszcze taka ciekawostka... jak robisz wieksza ilosc, to warto pomyslec o jakims systemie katalogowania. Ja kleję małe karteczki na odwrocie z data i info co to za przedmiot. Bo po czasie mozna zapomniec co to dokladnie było, zwlaszcza jak odbitka nie jest super wyrazna.
Na koniec - jeśli sie wciągniesz w to tak jak ja, to polecam sprawdzic grupy na FB. Jest kilka takich gdzie ludzie pokazuja swoje cyanotypy. Wprawdzie większosc to jakies kwiatki i artystyczne bzdety, ale czasem trafia sie ktos kto robi ciekawsze eksperymenty. Ja tam wrzucam swoje od czasu do czasu i zawsze mam pozytywny feedback.
To by było na tyle chyba? Jak macie jakies pytania to piszcie w komentarzach! Mogę pokazac tez wiecej przykladow moich prac jak bedziecie chcieli. Czasami tez sprzedaje swoje cyanotypy na lokalnych targach staroci - jak kogoś to interesuje to tez dajcie znać, tutaj jest mój conifer.
Hej i dzięki za przeczytanie tego chaosu myślowego! :)